Uśmiechnąłem się przyjaźnie do dziewczyny. Zawsze starałem się być miły i zaprzyjaźniać.
- Nie mam nic przeciwko - odparłem.
Nagle Rosallie pochyliła się nad uchem wilkołaczki i coś szepnęła. Cassandra najpierw uniosła brwi, a później zachichotała.
- Czy to coś ważnego? - spytałem.
Dziewczyny pokręciły przecząco głowami.
- Mógłbyś pokazać nam swojego ducha? - spytała Cass.
Przywołałem Natashę. Rozejrzała się i zaczęła przyglądać Cassandrze.
- A nie mówiłam, że śliczna? - spytała Rosallie. Czyli najprawdopodobniej o tym szepnęła wilkołaczce czarodziejka.
- Jest śliczna do czasu - stwierdziłem. - Jako duch dziewczynki, która zginęła na skutek upadku ze skały gdy jest zła jej twarz i włosy są całe we krwi, a jej buzię wykrzywia straszny grymas.
- Ona ma bardzo ciekawe włosy.
Wszyscy spojrzeliśmy na dziewczynkę, która wciąż gapiła się na Cassandrę.
<Cassandra? Rosallie? Moja wena...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz