Od Flory-CD Dzień pierwszy

wtorek, 17 czerwca 2014
Tak się zapaliłam na zobaczenie starszej części zamku, że przyjęłam na siebie nowy kryptonim i podeszłam do okna. Z widoku wydedukowałam, że z dziedzińca na dach nie było żadnego przejścia, chyba że ktoś byłby na tyle zdolny, żeby wleźć po bluszczu- tak jak to robią w filmach. W każdym razie na pewno nie jestem jedną z tych zdolnych.
- A zatem chodźmy tam!- oznajmiłam i szybkim krokiem pomaszerowałam przez korytarz.
Szłam tak i szłam, aż w końcu zatrzymałam się, by sprawdzić, czy asystent Watson-Kazayu wciąż za mną jest. Ten też się zatrzymał, ale na mnie.
- Nie widzę sensownego sposobu, jak tam się dostać- przyznałam i z rezygnacją oparłam się o parapet. Co oczywiście wykorzystał mój asystent numer dwa.- Alabaster, ty...!- krzyknęłam za uciekającym zwierzakiem. Nie wyzwałam go, bo... znalazł super przejście!
- Floro, co ty robisz?!- zawołał Kuruke.
Mimo iż okno było wąskie, moja postura pozwalała mi na wyjście. Stamtąd przeskoczyłam na daszek znajdujący się o metr niżej. Ten ciągnął się jeszcze wzdłuż następnych okienek, aż do głównego wejścia. Wystarczyło nim przejść, wspiąć się po stożku dachówek nad wejściem i stamtąd na najwyższe dachy.
Alabaster spokojnie przyjął sucharka w ramach pochwały.
"Ale fajnie!" krzyczałam w myślach. "Trochę równowagi i ostrożności, a będę miała pierwszy dzień załatwiony!"
Tak więc przeszłam po wyznaczonej trasie, nieco ślizgając się na stromiźnie, ale w końcu zwykle ukrywane wilkołacze zdolności pomogły mi osiągnąć cel. Akurat zachodziło słońce. Cóż za widok!
Nie musiałam łapać równowagi; domniemany smok przygniótł tutaj dach i grunt był w miarę równy. Popękane dachówki trzeszczały mi pod nogami. Niby nic specjalnego, ale nagle coś znalazłam. Pochyliłam się i podniosłam z ziemi...
- Sierść? W dodatku lisia?- Rozejrzałam się. Nienaturalnie wielkie kłaki rudego futra tkwiły w wielu szczelinach. Wniosek był absurdalny, ale w tej sytuacji wiarygodny.- Ten smok... był porośnięty futrem! Pojmujesz to...? Kuruke? O, choroba!
Mój asystent za mną nie przyszedł.
*Kuruke? Gdzie cię wcięło? :P*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy