Wyszliśmy z bram szkoły i skierowaliśmy się na stację. Długo na pociąg nie czekaliśmy, a wysiedliśmy na pierwszym przystanku. Miasto nie było duże, ani małe... W sam raz. Była kafejka, kilka lodziarni, kościół i zamek... Zamek? W takiej małej mieścinie? W sumie... To nawet możliwe, że w średniowieczu król przyjeżdżał tutaj by odpocząć od codziennych spraw.
- Pięknie - stwierdziłem rozglądając się.
- Ładne miasteczko, prawda? - powiedziała Cassandra. - Mi też się podoba.
Nim udaliśmy się do lodziarni pochodziliśmy gawędząc wokół rynku. Gdy gorąc zaczął nam rzeczywiście doskwierać podeszliśmy do jednej z lodziarń. Każde z nas wzięło po 3 gałki różnych smaków. Próbowaliśmy wzajemnie lodów. Zamiast usiąść wciąż włóczyliśmy się gadając.
<Dziewczyny? Niech wasza wena powróci...! Moja też by mogła>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz