Weekend... Szkoła pusta i cicha. A stare mury wydają się szeptać do siebie o starych czasach.
Szedłem jednym z korytarzy od czasu do czasu mijając drzwi do sal. Minąłem właśnie też jedną z tablic ogłoszeniowych - zobaczyłem nowe ogłoszenie. Wyróżniało się od innych, bo nie było jeszcze pogięte, pokreślone i brudne. Podszedłem do niego.
Ogłoszenie dotyczyło zbliżającego się balu! Nawet nie wiedziałem, że się ma taki odbyć. Niżej było napisane, że mile są widziane pary... Czemu nie?
Wyszedłem ze szkoły spokojnym krokiem i skierowałem się na dziedziniec. Postanowiłem poszukać kogoś - oczywiście wiedziałem dokładnie kogo.
Zobaczyłem ją. Czytała jakąś książkę - zapewne o czarach. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej.
- Hej - przywitałem się. - Co czytasz?
Uniosła wzrok znad książki.
- Hej, Len - odparła odkładając lekturę. - Uczę się. Niedługo będzie zakończenie i egzaminy, więc wolę nie dawać sobie wszystkiego naraz.
- Nie wiem czy czytałaś ogłoszenia, Rose, ale egzaminy są poprzedzone balem. Może pójdziemy na niego razem, co Ty na to?
<Rosallie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz