Wiedziałem, że coś
się ze mną działo. Nie miałem jednak siły otworzyć oczu.
Wszystko mnie bolało i piekło. W uszach dudniało. Myślałem, że
za chwilę głowa mi eksploduje.
- Kuruke! -
usłyszałem wołanie. Gdzieś z daleka...
- Kuruke! - znów
ten sam głos. Chyba... nieco bliżej.
- Kuruke Kuro
Kazayu!
Otworzyłem oczy.
Stała nade mną pani Tetto. Nie wyglądała najlepiej; twarz miała
we krwi.
- A więc żyjesz -
powiedziała odchylając się. - Przynajmniej tyle.
- Pani krwawi! - powiedziałem siadając.
- Podobnie jak ty - stwierdziła.
Kątem oka dostrzegłem jasny blask. Spojrzałem w tamtą stronę. Nauczyciele walczyli z wilkołakiem.
<Sara? Ma wena zrobiła sobie wczesne wakacje...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz