Spałem sobie. Było tak dobrze...
Niestety nadmierne przewracanie się na tę samą stronę może spowodować niechciany, krótki lot. Ja miałem właśnie taki lot, a na jego końcu spotkanie z zimną podłogą.
Nieco otępiały rozejrzałem się wokół. Wstałem i przeciągnąłem się. Podszedłem do szafy, wziąłem spodnie, bluzkę, bieliznę i udałem się do łazienki.
Obudziłem się przed oficjalną pobudką, więc byłem jednym z pierwszych na sali jadalnej. Usiałem na ławie, wziąłem kromkę chleba i nutellę. Tak, lubię czekladę i jej przetwory.
- Będziesz gruby - usłyszałem nagle za sobą. Obróciłem głowę.
- Witaj Floro - przywitałem się. - Ja każdy dzień zaczynam od zjedzenia zbędnych węglowodorów, by później mieć energię na cały dzień.
Dziewczyna uniosła brwi. Po chwili usiadła obok mnie, wzięła kromkę chleba i dżem.
- Ja tam rano wolę płatki - powiedziała.
Zapadła cisza, w której słychać było tylko nasze przeżuwanie.
- Jak długo jeszcze siedziałaś i rozmyślałaś nad tymi kudłami? - spytałem, zauważywszy, że Flora ma nieco podkrążone oczy.
- W łóżku rozmyślałam.
- I?
- Zastanawiałam się czy ten smok był intruzem atakującym uczniów, ich przyjacielem, czy może w ogóle mieszkał w czasie jej zamknięcia aż do ponownego otwarcia i nie miał żadnego związku z naszymi poprzednikami.
- To wszystko o czym rozmyślałaś? - spytałem.
- Nie. Rozmyślałam również o Hannah MacKerry.
Nagle minęła nas grupka nauczycieli. Zauważyłem w niej naszą wychowawczynię. Wszyscy sprawiali wrażenie jakby się dobrze znali od bardzo, bardzo dawna.
Gwałtownie odwróciłem się w ich stronę kopiąc stół. Szklanka mleka wylała się prosto na moje spodnie.
<Flora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz