Od Kuruke - Dzień pierwszy

niedziela, 15 czerwca 2014
Cicho przeszedłem przez bramę rozglądając się wokół. Wolałem uniknąć zbędnego tłumu ciekawskich. Gdy stwierdziłem, że jest "bezpiecznie" zarzuciłem walizkę na plecy i ruszyłem przed siebie. Kilka metrów nade mną Shiro kołował nade mną.
Poszedłem do portierni by dano mi klucz. Nim to zrobili kazali mi się wylegitymować. W końcu dostałem klucz. Poszukałem odpowiedniego numeru w akademiku i wszedłem do pokoju. Rozejrzałem się. Był schludny i wystarczający jak na jednego wilkołaka. Otworzyłem okno i gwizdnąłem na palcach wołając mą sowę. Po chwili Shiro wylądował mi na przedramieniu.
- Chodźmy pozwiedzać szkołę - powiedziałem do ptaka. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem go na klucz.
Szkoła była duża. No tak, w końcu zamek. Rozglądałem się wokół podziwiając stare mury. Nagle coś we mnie walnęło. Konkretnie w nogę. Spojrzałem w dół. Obok mojej nogi zataczała się fretka. Kucnąłem obok zwierzątka i wziąłem go na ręce.
- Co ty tu robisz, mały? - spytałem szarą kulkę.
- Alabaster! -  usłyszałem z drugiego końca korytarza. - Gdzie jesteś, ty fretko?!
- Em... - zacząłem niezręcznie. - Tu jest fretka!
Dziewczyna podbiegła do mnie.
- Dzięki, że go złapałeś. Nie ważne jakbym się za nim uganiała, nie potrafię go złapać.
Dziewczyna była bardzo ładna. Wręczyłem zwierzątko w jej ręce.
- Jesteś nowy? - spytała głaszcząc swego pupila.
- Tak - powiedziałem unosząc rękę, by Shiro mógł wylądować. - Ja jestem Kuruke Kazayu; dla znajomych Kuro. To jest Shiro, mój przyjaciel.
- W sumie, sama jakoś długo tu nie jestem. Nazywam się Flora Armitage. To jest Alabaster, mój pupil. Jesteś Azjatą?
- Tak. Nie! Znaczy... - zmieszałem się. - Matka jest Europejką, ojciec Japończykiem. Aż tak bardzo widać moje skośne oczy?
Flora uśmiechnęła się.
- Po twarzy to raczej trudniej się domyślić. Raczej po imieniu i nazwisku.
<Flora?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy