Od Flory-CD Dzień pierwszy

niedziela, 15 czerwca 2014
Aż usłyszałam chichot w mojej głowie; to chyba Ironia Losu miała ze mnie niezły ubaw, podrzucając mi pod nos kolejnego długogrzywego chłopaczka zaraz po tym, jak uniknęłam konfrontacji z tym pierwszym oraz jego towarzyszką. Teraz rozmowa była nieunikniona.
- No a ty skąd jesteś?- zapytał.
- Ja? Z takiej małej miejscowości kilka kilometrów od Londynu- odparłam.- Nie podają jej nawet na mapach. Ale jest przynajmniej, tak jak stolica, nad rzeką. Jakieś urozmaicenie, he he.- Podrapałam się w tył głowy. Nigdy nie rozmawiałam twarzą w twarz z chłopakiem w moim wieku. W ogóle mało z kim rozmawiałam. Rozmowy nie zawsze były mi potrzebne do utrzymania dobrych stosunków z ludźmi. Zwykłymi ludźmi. Jak będzie teraz?- Czym ty właściwie jesteś?- rzuciłam nieco niegrzeczne pytanie, bo za rzadne skarby nie mogłam się domyślić rasy.
- Cóż...- Szurnął butem o posadzkę i oblizał wargi, umykając wzrokiem po korytarzu. W końcu dokończył niechętnie:- Wilkołakiem.
- Co ty powiesz? Ja też!
- Naprawdę? Z przymusu, czy od urodzenia?
- Odkąd pamiętam. A ty?
- Wiesz co? Nie chcę o tym mówić. A co to za książka?- Wskazał "Oblicza Mroku", które wsadziłam pod pachę, by móc wziąć Alabastra. Posadziłam zwierzaka na ramię i wzięłam książkę do rąk.
- To jest przyczyna tego, że tu jestem- walnęłam prosto z mostu.- Zachciało mi się uczyć w klimacie tej książki...- Nie wytrzymałam i dodałam:- Pewnie cię to nie obchodzi, ale podejrzewam, że Hannah MacKerr to nie jest prawdziwe nazwisko autorki. Ona uratowała mnie przed wrednym psem i nie sądzę, by takie nazwisko do niej pasowało...
*Kuruke?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy