Od Lena - CD Rosallie & Cassandry

czwartek, 19 czerwca 2014
Zastanowiłem się.
- Chodźmy może na strych - powiedziałem.
Dziewczyny skinęły głowami. Szybko znaleźliśmy wielkie schody prowadzące na piętro. Na piętrze znaleźliśmy wejście na strych i drabinę. Najpierw weszła Rosallie, za nią Cass - przemieniona już w człowieka; ja zamykałem wycieczkę.
Na strychu było ciemno - trudno się dziwić.
- Ma ktoś zapałki lub latarkę? - spytałem.
- Nie - odparła Ros wyciągając różdżkę. - Ale mamy magię.
Wypowiedziała kilka niezrozumiałych dla mnie słów i na końcu różdżki pojawiło się białe światło.
- Mam nadzieję, że wystarczy - powiedziała czarodziejka.
Na strychu było całe mnóstwo zakurzonych gratów i nie mniej pajęczyn. Ponad to deski w podłodze i nad głową groziły złamaniem się. Jako chłopak powiedziałem, że teraz ja będę szedł przodem badając podłoże.
Pierwszy krok - podłoga nawet nie zaskrzypiała.
Drugi krok - podłoga cicho i krótki zaskrzypiała.
Trzeci krok - podobnie jak drugi.
Czwarty krok - podłoga skrzypiała, skrzypiała i nie chciała przestać, aż w końcu załamała się. Na moje szczęście szybko odskoczyłem w tył.
- Len! Jesteś cały? - spytała Ros.
- Nic mi nie jest - odparłem.
Odwróciłem się by spojrzeć jak się mają dziewczyny. Obie patrzyły na mnie. Uśmiechnąłem się na znak, że wszystko jest w porządku.
Nagle  z sufitu nad Cassandrą zaczął unosić się obłoczek kurzu. Usłyszałem cichy łoskot.
- Uważaj! - krzyknąłem biegnąc do dziewczyny.
W momencie gdy docierałem do dziewczyny sufit właśnie zaczął się walić. Osłoniłem przed spadającymi deskami dziewczynę. Razem z nią przewróciłem się na podłogę.
- Wybacz! - powiedziałem zmieszany. - Po prostu sufit zaczął się walić...
- Krwawisz - odparła Cass kaszląc. Uniosła palec i wskazała moją brew.
Dotknąłem brwi i jej okolic. Rzeczywiście była tam krew.
- To nic - odparłem. - Do wesela się zagoi. A tobie nic nie jest?
- Nie.
Podbiegła do nas Rosallie. Oboje zdążyliśmy już wstać.
- Nic wam nie jest? - spytała.
- Len lekko krwawi - odparła szybko wilkołaczka. - Po za tym nic się nie stało.
- Nie jest tu za bezpiecznie - stwierdziła po chwili Ros.
<Rosallie? Cassandra? Chyba na chwilę ma wena powróciła...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy