Od dłuższego czasu siedziałam na drzewie. Nagle usłyszałam jak jakaś dziewczyna wspina się na drzewo i siada na nim. Po dłuższym przypatrywaniu wreszcie mnie zauważyła. Pokonałam dzieląca nas odległość i usiadłam obok dziewczyny.
-No cześć- zaczęłam- Nie wyglądasz mi na tarzana.
-Tarzana?
-No wiesz. Koleś, który chodził po drzewach i gadał z małpami.
-Akurat sobie poszły więc zostałam sama. Może zapewnisz mi towarzystwo do tego czasu? - uśmiechnęła się i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Jestem Rosallie.
-Uszanowanko Rosallie. Jestem Sav.
-Co tutaj robisz?
-Czekam aż wrócą twoje małpy. I może też mój wyimaginowany pieseł.
-Jak sie wabi? -spytała.
-Pieseł. - uśmiechnęłam się
-Orginalnie. - odpowiedziała - Wiesz co zaczął mnie boleć tyłek. Może poczekajmy na nich gdzieś indziej. Na przykład znam jedno fajne miejsce.
-Prowadź - uśmiechnęłam się i zeskoczyłyśmy z drzewa.
<Rosallie ? Igrzyska głupawki czas zacząć, mój tarzanie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz