Niestety w takiej chwili zadzwonił dzwonek i musieliśmy usiąść w swoich ławkach. Gdy odwracałem się, Alice chwyciła mnie za rękę.
- Kuruke, po południu w stajni, dobrze?
Skinąłem głową. Rzeczywiście mogliśmy się nie spotkać, bo później mięliśmy 3 lekcje osobno, a jeszcze później czas na obiad. Po obiedzie czas wolny.
*
Wszedłem do stajni spokojnym krokiem. Konie w pierwszej części znów
zarżały na me powitanie. Ja minąłem je i poszedłem dalej. Zatrzymałem
się przy boksie Adonisa. Słyszałem jak Alice czyści ciemną sierść
rumaka. Pochyliłem się nad drzwiczkami boksu. Alice rzeczywiście była
pochylona, ale czyściła nie sierść, a ogon Adonisa.- Witam - przywitałem się - ponownie.
Alice odwróciła się i na mój widok uśmiechnęła się.
<Alice? marne to wyszło tym razem T-T>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz