Od Savanny-CD Lucas'a

niedziela, 12 października 2014
 -Chyba śnisz - uśmiechnęłam się. Po czym wyjęłam nóz z kieszeni. Od poprzedniego ataku do lasu zawsze go zabieram. Nigdzie niewidziałam wampira ale wielki wilkołak zbliżał się do nas w szybkim tępie. Rzuciłam ostrzem i trafiłam w jego oko. Zaczął strasznie skomleć. I uciekł. Mógł wrócić ale narazie byliśmy w miare bezpieczni. Wróciłam do Lucasa. Drzewo wyglądało na ciężkie. Usiadłam obok niego i nogami zaparłam się o drzewo.
 -Podaj mi rękę.
 -To napewno dobry pomysł?
 -Jeśli wolisz dalej leżeć sobie pod tym drzewem to nie będę wam przeszkadzać. - Lucas podał mi rękę i zaczęłam ciągnąć. Widziałam ze w miare swoich mozliwości stara mi się pomóc. Po kilkunastu minutach wkońcu udało się wyciągnąć Lucasa. Oboje położyliśmy się na plecach dysząc ciężko. Usiadłam i spojrzałam na chłopaka. Nie wyglądało to zbyt dobrze.
 -O Chole*a dzisiaj bal.
 -Myślisz że dasz radę iść.
 -Nie wiem. Zobaczmy. - podaszłam by złapał mnie za ramię. Gdy wstał widziałam że zaciska mocno zęby.
 -Wiem że boli ale nie mamy innego wyboru - powiedziałam z troską.
 Wtedy pojawił się poprzedni wampir.
 -Dokąd się śpieszycie - uśmiechnął się szyderczo.
 -Jak najdalej od ciebie - warknął Lucas.
 -To nie było uprzejme- skarcił go
 -Czyli atakowanie innych uważasz za uprzejme ? -zaśmiałam się.
 -Tytus? Nie zrobiłby wam krzywdy. A ja chcę tylko porozmawiać.
 -Wybacz ale nie mamy ochoty.
 -Nie każ mi cię zmuszać słońce - znowu się uśmiechnął.
 -Nie mów tak do mnie - warknęłam i ruszyłam omijając faceta.
 -Jeszcze się spotkamy - zaśmiał się i odszedł.
Wróciliśmy do budynku. Nogi Lucasa zaczęły się leczyć i mógł już normalnie chodzić.
 -Jeśli ktoś jeszcze rzuci w ciebie drzewem wiesz do kogo dzwonić - uśmiechnęłam się i poleciałam w stronę mojego pokoju.

 <Lucas ? :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy